Komentarze: 0
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak to jest zaprzyjaźnić się z maszyną? Ja już wiem. Powiecie, że powinnam przyjaźnić się z żywymi. Mam przyjaciół, ale ta jedna jest szczególna. Dzięki niej żyję. To ona trzy razy w tygodniu oczyszcza mi krew, odwadnia. Robi to, co powinny robić moje nerki. Z „Zośką” widuję się co drugi dzień. Nasze spotkania trwają ponad 4 godziny. Na nasze spotkania specjalnie się przygotowuje: „ubiera” nowe dreny, nowy filtr dializacyjny.... Dużo nas łączy. Dosłownie. Dwie igły, dwa dreny wypełnione krwią..... Nie chcę być bardzo drastyczna w moim opisie, więc na dziś zakończę. Proszę o pytania, jeśli jakieś się pojawią. Na wszystkie odpowiem. Pozdrawiam.